czwartek, 11 grudnia 2008

wełniane zwierzaki :-)

Dziś miały być znów dekoracje świąteczne, ale znalazłam coś co mnie absolutnie zachwyciło, czym też nie mogłam się z Wami nie podzielić. Są to mianowicie prace Julie Williams. Cudowne, zrobione na drutach zwierzaczki na widok, których nie można się nie uśmiechnąć. Mięciutkie, milutkie, w sam raz dla dzieciaczków. Gdybym tylko miała wolne 25£ (lub trochę więcej) z chęcią bym takiego przygarnęła.
A to moi faworyci:





























Ten króliczek jest taki cudowny, że nie wiem ....





I tak bardziej świątecznie...










No dobra, mam jeszcze coś na deser.... Mniamm



Koniecznie zajrzyjcie na blog autorki, oraz do sklepiku. Naprawdę musicie zobaczyć te słodkie misiaczki. Co jeden to piękniejszy, więc zarezerwujcie chwilę :-)

Informuję jeszcze o kolejnym słodkim candy. Kolejka już długa, ale .....

pierwsza nagroda ! hurra

Nie wiedziałam, że dzisiejszy dzień może być tak miły, szczęśliwy i wyjątkowy, ale jednak taki się stał. A to wszystko za sprawą wyróżnienia, które dostałam od Pauli. Wyróżnienia dla osób których blogi sprawiają, że serce drga niespokojne. Albo wywołuje inne ciepłe uczucia.
Blogi z sercem.



Taką oto nagrodę otrzymałam i jestem niesamowicie dumna. Tym bardziej, że to moja pierwsza!

Zasady wyróżniania są takie:
-wyróżnienie powstało u Yoasi
-można je nadać od 1 do 7 osób
-należy zostawić wiadomość u osób wyróżnionych na blogu
-osoby wyróżnione proszone są odpowiedzenie na trzy pytania

Twoja pierwsza miłość:
O jej. Kiedy to było.... Muszę przyznać, że dawno. Powiem Wam w sekrecie, że kiedyś byłam dość kochliwa ;-) Jak się więc można domyślać pierwsza miłość w podstawówce. Szkolny przystojniak, ale łobuz ;-) Prawie, że zakończona happy endem... ale jednak okraszona sporą ilością łez.
Z perspektywy czasu stwierdzam jednak, że moja prawdziwa pierwsza miłość miała miejsce w czasach liceum. A ta wcześniejsza to tylko zauroczenie.
Tak więc ta licealna to prawdziwy grom z jasnego nieba, od dnia egzaminów wstępnych do jakiejś 3 klasy liceum. Niestety nie spełniona. Znaczy niby spełniona (o czym dowiedziałam się po latach), ale jakoś tak nie skonsumowana ;-). Ale do tej pory sentyment mi pozostał ;-D Cała dokumentacja w pamiętnikach jest.
Coś,co sprawiło,że zamarło Ci serce:
Kiedy lekarz powiedział mi, że jestem w ciąży. Dosłownie znieruchomiałam z szoku, szczęścia, niedowierzania i tak poważnego znaczenia tej wyczekiwanej wiadomości .... Pamiętam ten moment do dziś.
Przedmioty bliskie sercu:
Tyle tego jest. Największy sentyment mam chyba do zdjęć. Nie potrafię wyrzucić żadnego, tylko dlatego że mam podobne ujęcie. Na szczęście mamy czasy fotografii cyfrowej i mój dysk pomieści wszystko ;-D Poza tym wszelkie pamiątki rodzinne i wszystkie przedmioty wyszukane na targach staroci, lumpeksach i innych dziwnych miejscach. Im starsze, tym większym sentymentem darzone.

Do dalszych zwierzeń zapraszam:
-Asię
-Paulinę
-Sylwię
-Madzię
-Kopciuszka

taka tam świateczna krzątanina ... ;-)

Dzisiejszy dzień był pełen spraw do załatwienia, których już nie można odkładać, zakupów, które trzeba zrobić i czynności koniecznych do wykonania ;-) Jak się więc domyślacie jestem padnięta :-) Wśród tej całej krzątaniny, udało mi się umyć okna i ozdobić je nieco. I to tyle z upiększania. Co gorsze jutrzejszy dzień zapowiada się tak samo. Czarno widzę to moje dekorowanie .... jednak cały czas mam je na myśli, czego świadectwem są dzisiejsze zakupy:





Pierwsza gwiazdka z pobliskiej kwiaciarni (9,9zł), a druga z Jysk-a (chyba za 3,5zł). W każdym razie obie śliczne, z tym, że pierwsza metalowa :-)
Wrzucam jeszcze czerwono-złote choinki dla